Kalendarium

To cykl nieustająco in statu nascendi. Najważniejsze w nim są dwa aspekty: czas i czynność malowania. Zdecydowanie mniej istotna jest inspiracja i to, czy jest ona czytelna dla odbiorcy. Rytm uderzeń pędzla czy dotknięć szpachli jest tutaj miarą upływu czasu. A sama czynność ma właściwości medytacyjne: proces jest długi, dość powolny i monotonny. Powtarzalność ruchu pozwala osiągnąć stan maksymalnej uważności i skupienia. Oddech wyrównuje się, pogłębia i rytmizuje. Upływ czasu przestaje mieć to fundamentalne znaczenie, którego doświadcza się na co dzień i które jest powodem ciągłego napięcia. Malowanie tych obrazów stanowi doznanie z pogranicza medytacji, mantry i modlitwy. Jest afirmacyjne. Pewnie dlatego stale wracam do Kalendarium, choć wydaje się, że już wszystko w nim zostało wyartykułowane.